piątek, 18 lipca 2014

Louis - Buntowniczka

-[T.N] obudź się, dziewczyno już zaraz koniec roku, a Ty dalej śpisz na lekcjach. Usłyszałam krzyk nauczycielki która nad de mną stała. Uniosłam głowę, spojrzałam i uśmiechnęłam się . Widać było, że jeszcze bardziej się wściekła.
-W tej chwili wyjdź z klasy.
-Po co ? Przecież zaraz dzwonek.
-Wyjdź, a i jeszcze wpisuję Ci nieobecność na lekcji.
-Zabawna jesteś kobieto. Idź się lecz na nogi bo na głowę za późno. Wyszłam z klasy i trzasnęłam głośno drzwiami. Co za popieprzony babsztyl. Dobrze, że już odchodzę z tej popieprzonej szkoły.
Idę do brata, bo mama znowu będzie miała pretensje. To moja wina, że takich idiotycznych nauczycieli zatrudniają?
-Hej braciszku. Dałam buziaka w policzek memu bratu i usiadłam na przeciwko niego.
-Co znowu zrobiłaś, że do mnie przyszłaś?
-Nic, tylko spałam na lekcji i mnie wywaliła przed samym dzwonkiem i wstawiła nieobecność, idiotka.
Mój brat zachowywał się inaczej, był inny.
-Dziewczyno! Ogarnij się, zacznij normalnie się zachowywać! Mój brat wydarł się na mnie jak nigdy. Nic się nie odzywałam i wyszłam z jego domu. Było mi głupio. Coś się stało... Tylko Co. Może dziewczyna go rzuciła, ale pominę to bo to nie moja sprawa.
Wolnym krokiem udałam się do parku bo nie mam co iść do domu. Usiadłam na "mojej" ławce. W pewnym momencie obok mnie przeleciała piłka, a za nią pobiegł jakiś chłopak. Wgl. jak on był ubrany jak pedał. Pewnie jest. Po tym jak to pomyślałam wstałam i zaczęłam iść. Źle postawiłam nogę i wywróciłam się. Kostka strasznie mnie bolała. Chłopak który grał w piłkę z kumplami podbiegł do mnie. Podał mi rękę. Pomógł mi wstać.
-Coś Cię boli ?
-Nie, łaskocze.
-Może zawiozę Cię do szpitala. Dobrze było gdyby zobaczył to lekarz.
-To ? To bardzo ogólne stwierdzenie. To, jest ko-stka.
-Wiem, nie jestem idiotą.
-No nie wiem. A i dzięki, ale nie skorzystam z twojej propozycji.
-Nie, to nie. Ale jak coś jestem niedaleko. Po chwili już go przy mnie nie było
Wstałam z ławki i zaczęłam iść. Już po pięciu minutach żałowałam, że mu odmówiłam. Kurde, że nie pamiętam jak ma na imię. Z zamyślenia wyrwało mnie dotyk na moich plecach.
Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka.
-Może jednak Ci pomogę. Uśmiechną się do mnie. Nie zdążyłam się odezwać a on mnie wziął na ręce i zaczął nieść.
-Zostaw mnie, nie chce, abyś mnie nosił. Chłopak jedynie co zrobił to uśmiechną się i po chwili zaczął się śmiać. Dałam sobie na spokój. Po wyjściu z parku szedł jeszcze chwile i postawił mnie na nogi. Otworzył auto i pomógł mi wejść.
Pojechaliśmy do szpitala. Lekarze zrobili prześwietlenie i okazało się, że mam skręconą nogę. To wiedziałam sama, lekarz posmarował mi nogę i zabandażował mi kostkę.
-Odwieziesz mnie do domu ?
-Chyba nie mam wyjścia, chodź do samochodu.
Zaczęłam skakać na jednej nodze, po chwili byłam cholernie zmęczona. Chłopak zatrzymał się i kazał mi wskoczyć na barana.
Jechaliśmy samochodem, ale nie znałam drogi w którą wjechaliśmy.
-Ej, gdzie my jedziemy ?
-Do domu..
-Ale ja nie znam tej drogi.
-Nie znasz bo jedziemy do mnie do domu.
-Ale ja prosiłam Cię, abyś zawiózł mnie do mego domu.
-Tak, tylko nie powiedziałaś mi gdzie on jest.
-To mogłeś mnie zapytać. Warknęłam do chłopaka.
Po chwili zatrzymaliśmy się pod jakimś domem. Chłopak pomógł mi wysiąść z auta i wejść po schodach. Otworzył drzwi i krzyknął "Wróciłem !" Nagle z góry zbiegło kilkoro dzieciaków. Widać było, że jest z nimi bardzo zżyty. Zza  ściany wyłoniła się jakaś kobieta. Podejrzewam, że pewnie to jego mama.
-Hej mamo. Chłopak podszedł do niej i pocałował w policzek.
-Hej Louisku.
-Dzień dobry powiedziałam cicho.
-Dzień dobry. Jeju co Ci się stało?  Louis pomóż wejść jej do salonu. Powiedziała z troską w głosie kobieta.
Chłopak wziął mnie pod pachę i pomógł wejść. - Ej a jak ty się nazywasz. Zapytał mnie chłopak. Uśmiechnęłam - [T.i]
-Bardzo ładnie, ja jestem Louis, ale możesz mówić Lou.
Chłopka okazał się być bardzo fajny. Długo rozmawialiśmy. Później odwiózł mnie do domu. Gdy się, żegnaliśmy chciałam dać mu buziaka w policzek, ale od odwrócił głowę i buziak był w usta. Przez buziaka zaczęliśmy się całować.Powiedziałam mu, że muszę mu wynagrodzić dzisiejszy dzień. On powiedział, że jak się z nim umówię będzie wynagrodzony.
Od tamtego czasu minęło już trzy lata. A ja i Lou jesteśmy razem.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Liam i Zayn (Smutna prawda)

O boże jaki on słodki. Pomyślałam. Zobaczyłam jak idzie w moją stronę, puścił mi oczko i pokazał abym za nim poszła.
On chce ze mną porozmawiać. O mój Boże on chce ze mną porozmawiać ! Krzyczałam w duchu. Ale na zewnątrz byłam spokojna. Poszłam za nim. Byliśmy na tyłach szkoły.
-Hej [T.i]
-Hej, powiedziałam nieśmiało.
-Wiesz, zastanawiałem się, czy poszła byś ze mną na imprezę..
-Ja? A Twoja dziewczyna ?
-Wiesz, zerwaliśmy jakiś czas temu. I nie chcę z nią iść.  To co zgodzisz się ?
-No dobrze. Tylko kiedy ?
-Dzisiaj, wpadnę po Ciebie ok 19.
-Ok, to do zobaczenia. Rozeszliśmy się w inne strony. Sprawdziłam zegarek była 15. Trzeba iść do domu coś zjeść i przyszykować się na wieczór.
Praktycznie biegłam ze szczęścia, droga do domu zazwyczaj zajmuje mi 20, 25 minut, a dzisiaj byłam w domu w 10 min, zjadłam obiad i poszłam do mojej starszej siostry, jesteśmy najlepszymi kumpelami. Powiedziałam co się stało. Ona była tak samo podekscytowana jak ja.
Uznała, że na taką "randkę" powinnam sobie kupić ciuszki.
Pojechałyśmy do pobliskiego centrum i biegałyśmy po sklepach jak wariatki w końcu znalazłam. Wspaniały zestaw.




Gdy wróciłyśmy do domu pobiegłam do pokoju, zostawiłam ubrania, wzięłam bieliznę i ruszyłam do łazienki, wzięłam prysznic, posmarowałam ciało mim ulubionym balsamem i poszłam do pokoju siostry, ona miała zrobić mi odpowiedni makijaż.


O 18 : 30 byłam gotowa. Czekałam niecierpliwie na Zayna, Za 20, za 10, nie ma. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi, moja siostra kazała mi iść na górę, a ona otworzy drzwi.
Chwilę później usłyszałam głos mojej siostry.- [T.i] twój kolega po ciebie przyjechał.
Z uśmiechem na twarzy zeszłam na dół, widziałam jak brunet ściął mnie z góry do dołu.
-Ślicznie wyglądasz.
-Dzięki.
Pożegnałam się z siostrą i wyszliśmy. Zayn otworzył mi drzwi i wsiadłam do auta, za chwilę pojawił się obok mnie. jechaliśmy przez jakieś 15 minut i w ciągu tego czasu zamieniliśmy może dwa słowa.
byliśmy pod białym dużym domem.
-Gdzie jesteśmy ?
-U mojego kumpla Liama, jego rodziców nie ma w domu wiec zrobił imprezę.
Bałam się, że nikogo nie będę tak znała, oprócz Zayna,.
Gdy weszliśmy do mieszkania oczy prawie mi wyszły z zachwytu.
Jego dom jest taki ogromny.
-Chcesz drinka ? Zapytał chłopak.
-Z chęcią.
Gdy chłopak zginął mi z pola widzenia, zaczęłam się trochę denerwować. Podszedł do mnie jakiś chłopak i zaprosił mnie do tańca, odmówiłam bo był ostro wstawiony. Po długich 10 minutach pojawił się mulat z dwoma drinkami. Podał mi jeden i zaproponował abyśmy wyszli na zewnątrz. Zgodziłam się ponieważ nie podobał mi się ten odór który panował w tym domu.
Gy wyszliśmy chłopak znowu gdzieś poszedł. Szczerze, denerwowało mnie to ponieważ, sam zaprosił mnie na ta imprezę. Nagle zobaczyłam jak ktoś się całuje. To był Zayn.
Poczułam się oszukana.  Z resztą czego mogłam się spodziewać od chłopaka który przez całą nasza znajomość miał mnie gdzieś. Wyszłam z ogrodu i biegłam w stronę wyjścia gdy potknęłam się i poleciałam na jakiegoś chłopaka.
-Nic Ci nie jest ślicznotko?  Zapytał
-Nic, przepraszam. Odpowiedziałam łamiącym się głosem.
-Przecież widzę, że coś jest nie tak..
Nic nie mówiąc podniosłam się z chłopaka i wybiegłam z domu. Chłopak jednak nie odpuścił i wybiegł za mną. Tak długo mnie "męczył" w końcu mu opowiedziałam całą historię. Dowiedziałam się bardzo Ciekawych rzeczy. Np. że Zayn umówił się ze mną dla zakładu, a  ze swoją dziewczyną wcale nie zerwał.
Chłopak wiedział o tej całej akcji bo Zayn mu mówił. Myślał, że jestem jakąś brzydulą itd.
Powiedział mi, że gdy na niego upadłam wiedział już kim jestem i że bardzo mu się spodobałam. Od tamtej pory spotkaliśmy się już kilka razy, a Zayn to przeszłość.
Moim  chłopakiem jest Liam. On mnie nie oszukuje i wiem, że jest ze mną bo mu na mnie naprawdę zależy, wiem to ponieważ codziennie to mówi i okazuje.
Myślę, że z tego związku może być coś poważnego.


_________________________________________________________________
Hej sis, mam nadzieje, że ta opowieść przypadnie wan do gustu, pozdrawiam. :*

niedziela, 13 lipca 2014

Ślub z Harrym

Dzień którego oczekiwałam od bardzo dawna nadszedł.
Dzisiaj wychodzę za mąż. Nie chciałam hucznego ślubu  z paparazii. Szczerze ? Mam dość ciągłego śledzenia mnie i Harrego. Co chwile pojawiają się jakieś głupie plotki na nasz temat.
"Harry Styles ma nową kobietę, czy nie będzie ślubu" Najlepsze jest to, że to zdjęcie jest ze mną tylko byłam ubrana na sportowo i miałam kaptur na głowie bo padało... Paparazzi czasem mnie zadziwiają  swoja kreatywnością.  Ale nie o tym mówimy.
Postanowiliśmy, że nasz ślub odbędzie się w Polsce. I to nie w jakimś wielkim mieście tylko w  malutkim. Wybraliśmy hotel przy jeziorze. Tak aby było romantycznie i cicho.
Suknie wybrałam jakieś 8 miesięcy temu..   Jest piękna..
Teraz jestem w swoim rodzinnym domu, jest duże zamieszanie ponieważ za godzinę rozpoczyna się ceremonia .
*Wspomnienia*
Gdy Harry oświadczał mi się byliśmy u moich rodziców, najsłodsze było to gdy zaczął mówić po Polsku.
Popłakałam się.  Specjalnie dla mnie gdy miał wolny czas chodził na kurs języka Polskiego.
Przysięgę też będzie mówił w języku Polskim.

***Harry***

O Boże to już, garnitur jest ok, Niall!Krzyknąłem.
-Co!?
-Nie zapomnij o obrączkach!
-Ok, a gdzie leżą ?!
-No nie mów, że nie wiem! W mojej sypialni na komodzie!
-Dobra idę po nie. A reszta gdzie ? !
 -Jeszcze się szykują, ale zaraz będą u nas.
Po 5 minutach reszta moich świadków była u mnie. Nie wiem dlaczego kazałem nosić obrączki dla Niall'a. Przecież mogłem je dać dla Liam'a. Dobra za późno. On była taki ucieszony, że niech już mu będzie.
-Dobra wychodzimy, wszystko macie ?
-Tak! Krzyknęli chórem.
-Niall, na pewno?  Zapytałem spokojnie aby się upewnić.
-Tak.  Wyszliśmy z hotelu i wsiedliśmy do samochodów. Chłopaki jechali zwykłym samochodem, ale ja miałem stary polski samochód, szczerze ?  Nie wiem jak się on nazywa, ale był piękny i w sam raz na ślub. Moja [t.i] ma taki sam tylko, że czarny.  Po 30 byliśmy na miejscu. Wysiadłem z samochodu. Przy kościele było mnóstwo ludzi. To tylko moja rodzina, przywitałem się z nimi i weszliśmy do kościoła.
Po chwili do środka weszła rodzina mojej ślicznotki.. Pięć minut później zaczęli  grać marsz weselny : Kliknij tutaj do pomieszczenia weszła moja księżniczka w białej suknie wyglądała ślicznie.  Poczułem jak po moim policzku spływa łza. Łza szczęścia.  Po chwili była obok mnie. Rozpoczęła się msza, a później zaczęliśmy składać przysięgę.
[T.I] Płakała, ale bez przerwy patrzyła mi się w oczy.
Po ceremoni udaliśmy się do pięknej sali, zabawa trwałą do rana. I dowiedziałem się, że zostanę ojcem !